Ile kosztują rowery elektryczne?
14 marca, 2019E-kity bez kitu, czyli wstęp do własnego roweru elektrycznego -cz. 2.
20 kwietnia, 2019O czym trzeba wiedzieć, jeśli interesuje się tematem rowerów elektrycznych – firmowych bądź tzw. konwertowanych ze zwykłych rowerów za pomocą różnych dostępnych napędów elektrycznych?
Czytasz pierwszą część artykułu pochodzącego z magazynu Rowertour (marzec, 2019).
Czy się nam to podoba czy nie, rowery elektryczne zalewają rynek i coraz częściej pojawiają się na szlakach i drogach. Po prostu taki jest trend i zainteresowanie użytkowników, że producenci nie mogą pozwolić sobie na to, by pozostać w tym segmencie bez swojej propozycji. Rodzi się konkurencja i rozpoczyna walka o klienta. W takich sytuacjach do głosu dochodzą marketingowcy i księgowi, a to oznacza, że merytoryka i zdrowy rozsądek schodzą na plan dalszy. Widzę analogię do bumu na aparaty cyfrowe, jaki miał miejsce kilkanaście lat temu. Sytuacja jest podobna pod wieloma względami. Zarówno, gdy spojrzymy na zagadnienie z punktu widzenia sceptycznych użytkowników, jak i producentów. Ci pierwsi wyrażają niechęć, krytykują, że to nie to samo, co „normalny” rower, że to profanacja i tak dalej. A ci drudzy brną w nie tę uliczkę, co trzeba, podobnie jak producenci aparatów ścigający się na megapiksele i megazoomy. W fotografii potrzeba było przynajmniej dekady, by wszystkich pogodzić. Producenci zaprzestali wyścigu, zatrzymując się na matrycach posiadających dwadzieściaparę megapikseli i obecnie rozwijają inne sfery – dobrą jakość, dodatkowe funkcje, miniaturyzują i czasem wpadają na nowe pomysły, jak chociażby tak zwane „bezlusterkowce”. Niestety, ale segment rowerów elektrycznych, brnąc w stronę wojny na coraz mocniejsze silniki i pojemniejsze baterie, a przez to wypuszczając coraz cięższe rowery, zdaje się przechodzić podobny, szczenięcy okres i musi minąć trochę czasu, by temat zaczął zmierzać w stronę rozsądku i rozwoju fundamentalnej idei roweru elektrycznego – by wciąż był to lekki rower, który pomoże, a nie pojedzie sam.
Czym jest rower elektryczny?
Póki co, jesteśmy w punkcie sporej krytyki wobec rowerów elektrycznych, najczęściej pochodzącej od osób konserwatywnych, źle pojmujących temat. A jak wspomniałem, jednocześnie obserwujemy zachowanie producentów, trochę tą krytykę karmiące, bowiem rozwój elektryków opiera się głównie na zwiększaniu mocy i zasięgu oraz minimalizowaniu myślenia przy obsłudze (coraz więcej elektroniki), a przecież nie o to tu do końca chodzi. Jeśli nałożymy na to urzędników ze swoimi „doskonałymi” pomysłami na definicje prawne i przepisy, to całość staje się niezłym bigosem.
Ustawa z dnia 1 kwietnia 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz ustawy o kierujących pojazdami (Dz.U. z 2011 r. Nr 92, poz. 530) definiuje rower elektryczny następująco:
Pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.
Z powodu tej definicji potoczne określenie „rower elektryczny” może nie być tożsame z jego prawnym odpowiednikiem. Producenci markowych rowerów oraz kitów częstokroć nie stosują się do tego przepisu, ponieważ na najwyższych trybach wspomagania moc silników w niejednym rowerze przekracza 250 W. Również uruchamianie z manetki, zamiast z nacisku na pedały, wyklucza rower z definicji i z legalnego poruszania się po drogach publicznych.
Równolegle do rozwoju markowych, gotowych rowerów elektrycznych, pojawiają się na rynku mniej lub bardziej udane rozwiązania pozwalające zmienić dowolny, czyli posiadany już własny rower w e-bike. Są to tak zwane „kity”, tj. zestawy do samodzielnego montażu z zakupionych kompletów części. Dobrze, że takie pomysły powstają, bo regulują rynek i przynajmniej w pewnym zakresie równoważą ceny, rozszerzając możliwości osobom z cieńszym portfelem. Markowe rowery elektryczne są wciąż drogie, a nawet bardzo drogie. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że porównywalny klasowo firmowy rower elektryczny i zwykły u tego samego producenta różni cena rzędu 6.000 zł i więcej. Zatem kupując rower elektryczny w cenie 10.000 zł można przyjąć, że kupujemy rower klasy cenowej 4.000 zł z zainstalowanym napędem i baterią. Im wyższa klasa roweru tym ta różnica jest jeszcze większa.
Rodzaje i podział
Mówiąc o rowerze elektrycznym, mamy na myśli przede wszystkim silnik. Tak, on jest sercem, ale, jak mawiał mój nauczyciel matematyki – „jest to warunek konieczny, ale niewystarczający”. Silnik musi przełożyć swoją moc i obroty na koło. Musi więc posiadać zasilanie, przekładnię obrotów i jakiś interfejs, czyli sposób na komunikowanie się z nim (sterowanie) oraz różne dodatki. Ta całość tworzy dopiero kompletny napęd elektryczny, który po zaimplementowaniu w rowerze daje nam e-bike. Tak, jak wiele jest rodzajów rowerów, tak różne są napędy, a każdy z nich ma swoje wady, zalety i swoje miejsce w szeregu.
Uproszczone zastosowanie wg podziału napędów jest następujące:
- Napęd przedni – dobrze się sprawdzi w rowerze miejskim i trekkingowym. Jest tani i łatwy w montażu.
- Napęd tylny – daje większą sprawność przenoszenia siły napędu (lepsza przyczepność koła) i sprawdza się w rowerach miejskich, trekkingowych, ale mówi się, że jest najlepszy na bezdroża. Często stosowany w tzw. mocnych rowerach, a także w kolarkach.
- Napęd centralny – ze względu na swoją konstrukcję i płynące z niej zalety, z których najistotniejszą jest najmniejsza ingerencja we właściwości roweru, jest najpopularniejszy w rowerach górskich i wszelkich ich odmianach. Moim zdaniem jest najbliższy idei e-roweu.
Natomiast w zależności od sposobu działania, a w zasadzie uruchamiania napędu oraz innych cech, takich jak moc i prędkość, mamy następujący podział elektryków:
- Wspomagane tylko podczas pedałowania.
- Pedelec (ang. pedal electric cycle) – wspomaganie uruchamiane dzięki czujnikom tylko wtedy, gdy użytkownik naciska na pedały. Innymi słowy – wspomaganie nie pracuje, gdy nie pedałujemy. Asysta elektryczna działa do prędkości 25 km/h, a silniki mają moc nie większą niż 250 W.
- S-Pedelc, gdzie „s” bierze się od słowa „speed” – odmiana wspomagania pedałowania dla większych prędkości, najczęściej do 45 km/h (moce silników większe od 250 W).
- Wspomagane tylko na żądanie PoD (ang. power-on-demand) – silnik uruchamiany przez rowerzystę zwykle z manetki umieszczonej na kierownicy niezależnie od pedałowania. Ten typ napędu umożliwia jazdę bez pedałowania na samym silniku.
- Wspomagane hybrydowo – uruchamiane zarówno z manetki, jak i z czujnika pedałowania.
Napędy produkują uznane firmy i większość najpopularniejszych marek rowerowych tak projektuje swoje maszyny, by dopasować do nich gotowe rozwiązania tychże producentów. Najpopularniejsze są: Bosch, Shimano, Yamaha, Brose, Panasonic.
Jeśli chcemy przerobić swój rower w e-bike, musimy zacząć od pytania do samego siebie – do czego będę go używać? Wybór optymalnego napędu elektrycznego będzie inny w zależności od zastosowania i oczekiwań wobec elektryka. Żadnego nie można nazwać jednoznacznie najlepszym czy najgorszym, oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie cechy, w szczególności takie, jak łatwość montażu czy cenę. Niemniej, skupiając się tylko i wyłącznie na clou zagadnienia, najlepszym rozwiązaniem jest napęd centralny.
E-kity
Alternatywą do gotowych rowerów elektrycznych są wspomniane zestawy do samodzielnego montażu, a wyżej opisane zasady pozostają bez zmian. Na rynku można spotkać wszystkie z wymienionych wcześniej rozwiązań. Są więc silniki do kół, a nawet gotowe zaplecione koła w różnych rozmiarach, zarówno przednie, jak i tylne oraz znajdziemy rozwiązania centralne. Każda osoba posiadająca podstawowy zestaw narzędzi, trochę wiedzy technicznej i umiejętności manualne do zadań typu „zrób to sam” jest w stanie zainstalować każdy rodzaj kita w swoim rowerze.
Szukać najlepszego rozwiązania do konwersji roweru w e-bike można w ofercie bardzo wielu producentów: Bafang, Keyde, Mxus, Nine Continent, Lift MTB, Pinty, Aosom, Voilamart, AW, Tongsheng, Ebikeling, GoPlus, Jaxpety, MegaBrand, Uttiny, Murtisol, Cyclone. W głowie się od tego może zakręcić. Na szczęście wiele z tych rozwiązań to egzotyka niedostępna w naszym kraju, dzięki czemu wybór jest mniejszy i o wiele prostszy.
Choć są to różne systemy, to elementy zestawów i sama instalacja sprowadza się do podobnych czynności. W zależności od rozwiązania niektóre z poniższych kroków nie występują:
- Montaż silnika wraz ze sterownikiem:
- Dla napędów w kołach oznacza wymianę koła własnego roweru na koło z silnikiem
- Dla systemów centralnych – montaż silnika na odpowiednich uchwytach oraz wymianę suportu i korby z zębatkami
- Montaż czujnika pedałowania na korbie
- Montaż czujnika prędkości na kole
- Montaż wyświetlacza na kierownicy
- Montaż manetki sterowania na kierownicy
- Montaż klamek hamulcowych z czujnikami hamowania
- Okablowanie roweru
- Instalacja baterii
Przeczytaj drugą część artykułu: kliknij tutaj